Szczęście w laboratorium
Przychodzimy na świat z pewna misją, zadaniem do wykonania.
Kiedy jesteśmy dziećmi, rodzice malują nasz świat, wpajają pewne wartości, uczą zasad i pokazują swoim przykładem, jak należy żyć, a czasem również, jak nie należy.
Idziemy do szkoły, uczymy się relacji międzyludzkich, uczymy się, jak radzić sobie w życiu.
Zawieramy związki małżeńskie.
Idąc przez życie z każdej strony otrzymujemy różnego rodzaju bodźce.
Spotykamy ludzi. Jednych lubimy od razu, innych stopniowo, w miarę upływu czasu, a jeszcze innych od razu nie lubimy. Są zachowania, które wyzwalają w nas duże, a nawet skrajnie emocje. Nawet osoby nam najbliższe potrafią nieźle podnieść ciśnienie.
Czy powinniśmy je zwalczać? A może lepiej unikać? Czemu „odpalamy się” na pewne zachowania?
Jedziemy z rodziną na wczasy i jest strasznie, bo nie dość, że spędzamy cały czas ze sobą to jeszcze teściowa, kuzynka czy rodzeństwo nam dodatkowo dolewają oliwy do ognia.
Czy zatem najlepszą drogą jest unikanie bodźców? Unikanie ludzi, bo zawsze zrobią coś niestosownego, coś, co nas dotknie, urazi, obrazi, przez co poczujemy się gorzej?
Może warto się odciąć i wybrać samotność, by stworzyć relacje z samym sobą i „naprawić” swoje podejście do innych ludzi? Samotnia przez jakiś czas wydaje się być dobrym pomysłem. Warto złapać dystans, uwolnić się od „bieżączki”, zobaczyć schematy, w jakich działamy.
Natomiast pozostanie w owej samotni przez dłuższy czas lub na zawsze absolutnie nie jest dobrym wyborem. Nie można nauczyć się relacji międzyludzkich, tworzenia związków i partnerstwa w sterylnym laboratorium. Uczymy się jedynie przez codzienne doświadczanie, kontakt z drugim człowiekiem. To inni ludzie są wyzwalaczami naszych wyzwań. Oni pokazują nam, z czym sobie nie radzimy lub nad czym powinniśmy się zastanowić.
Czasem poczujemy ból, lecz ból ten powinien nam służyć jako wskazówka, że tu, w tym miejscu trzeba coś zobaczyć. Jest motywatorem do zmian wewnętrznych. Na innych ludzi mamy bardzo ograniczony wpływ, możemy być dla nich co najwyżej inspiracją. Zmienić możemy tylko siebie. Uświadomieni sobie, że potrzebujemy zmiany, nowego spojrzenia, jest początkiem drogi.
Kiedy ignorujemy sygnały, ból powraca w coraz większym natężeniu. W końcu staje się nie do zniesienia! Odcinamy się wtedy od osoby, która nam to funduje. A za jakiś czas doświadczamy podobnego stanu z inną osobą. Zmiana osoby nic nie zmienia. Zmiana miejsca również nic nie zmienia.
Warto już dziś przyjrzeć się swoim reakcjom i ludziom, którzy nas otaczają. Ludzie są wyzwalaczami naszego potencjału. Bądźmy im wdzięczni. Tylko poprzez kontakt z innymi ludźmi możemy osiągnąć pełnie szczęścia.
Szczęścia nie da się osiągnąć w zamkniętym laboratorium, w całkowitym odcięciu od świata zewnętrznego.